poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Montessoriański sen.../Montessorian dream...

...w mojej interpretacji literatury i rzeczywistości oczywiście, ;) wygląda tak:

Sama Montessori nie dawała szczegółowych instrukcji odnośnie tego, w jaki sposób należy układać dziecko do snu, ten temat zawsze omawiała w kontekście szerszych problemów, w ramach których omawiała także problem snu dziecka:



#1. "Pozwólmy naturze działać" to główny postulat Marii Montessori.

"Tak więc musimy pozwolić naturze działać w swoim rytmie, na tyle swobodnie, na ile jest to tylko możliwe. Im bardziej pozostawimy rozwój dziecka samemu sobie, tym wcześniej i doskonalsze osiągnie ono formy i funkcje. (...) 

(...) (Należy) zapewnić spokój i komfort dziecka podczas odpoczynku. Dziecko (...) należy pozostawić swobodne, leżące w ciszy, nie podrzucając je w górę i w dół, czy kołysząc, jak czyni to wiele matek w wierze, że w ten sposób zabawią je."
 M. M., "The Mother and the Child"

Dziecko nie potrzebuje wskazówek, by dojrzewać: ma je w sobie. Nie trzeba mu mówić, kiedy ma być śpiące, głodne, czy spragnione, by takie było. Od początku wie, jak oddychać, patrzeć i widzieć, wydawać dźwięki... W "naturalny" sposób rośnie, uczy się języka, zaczyna chodzić... Montessori w "The Mother and the Child" wręcz pisze o tym, że słowo "naturalne" należy kojarzyć wyłącznie z tym co wychodzi z dziecka, że "naturalne"="dziecięce". Dopiero z czasem, w miarę wrastania w kulturę, człowiek staje się coraz to mniej "naturalny", a staje się wytworem cywilizacji.

Sen, podobnie jak i pozostałe potrzeby fizjologiczne, należy do kategorii "cech naturalnych", instynktownych, tak więc wszelkie "udogodnienia" pochodzące z zewnątrz stanowią przeszkodę w naturalnym kontrolowaniu potrzeby snu przez organizm. Jeśli natomiast naturalny rytm snu dziecka nie zostanie zaburzony przez czynniki zewnętrzne, ono samo będzie wiedziało, kiedy jest śpiące i kiedy chce wstać. A więc skoro to natura kieruje rozwojem dziecka, naszym najważniejszym zadaniem jest nie utrudniać jej tego.

"To natura, tworzenie, kieruje wszystkim. Kiedy zaczynamy być o tym przekonani, rodzi się w nas zasada konieczności nie ustawiania przeszkód na drodze do naturalnego rozwoju. W zamian tych wszystkich dotychczasowych problemów typu co zrobić by ukształtować charakter, intelekt i uczucia, pojawia się nowa trudność, podstawa całej edukacji: jak dać dziecku swobodę.
Ta wolność musi uwzględniać te same zasady, które nauka wyznacza dla kształtowania się narządów i ich funkcji w procesie dorastania; wolność, w której głowa, nos i uszy stają się piękniejsze (...)."
 M. M., "The Mother and the Child"

To natura, nie człowiek, powinna decydować o tym, o której dziecko "powinno" iść spać i jak długo "powinno" spać. Wtedy będzie rosło zdrowe, wypoczęte i szczęśliwe, gotowe na nowe wyzwania.

Szczerze mówiąc, dla mnie nie ma mowy o 100% nie wchodzeniu w drogę naturze. Nie ma siły, czasem trzeba wyjść, choć dziecko nie jest na to gotowe (zwłaszcza, gdy ma się więcej niż jedno dziecko i więcej niż jedno małe dziecko...) czasem jest chore i objawy choroby nie pozwalają mu na taki odpoczynek, jaki w sposób naturalny wypoczywałby organizm chory. Czasem ktoś przychodzi do domu, czasem coś się dzieje w domu, czasem jesteśmy poza domem... nie ma siły, ja doszłam do tego, że jedyne co mogę robić, to wiedzieć o tym i się starać w miarę możliwości:

- zanotować rytm snu dziecka i w tym czasie możliwie mu zapewnić komfort i spokój

- zanotować czas trwania snu dziecka w zdrowiu i chorobie. Kiedy się notuje, często wychodzą pewne prawidłowości, np. w zależności od tego czy A., który potrzebuje 2h snu dziennie zostanie wybudzony po 1h czy po 1,5h snu oraz czy zasnął w łóżku czy w wózku, ciąg dalszy przebiega również w schematach - odkąd je odnotowałam, jestem szczęśliwsza ;)

- czasem kiedy dziecko zostanie wyrwane ze swojego "naturalnego" schematu snu jego grymaszenie i sposób radzenia sobie też może być schematyczny. Np. gdy mój syn jęczy o poranku, ponieważ za wcześnie obudził się rano wiem, że uśpię go kładąc się obok niego na łóżku i to wystarczy. Kiedy za długo z kolei nie może zasnąć w dzień, jednak muszę go pokołysać ;) A kiedy zostanie zaburzony jego rytm snu i odpoczynku dwa razy w ciągu dnia, mogę tylko przetrwać bo jeszcze do niczego w tym temacie nie doszłam :P

No więc mój wniosek jest taki:
1. w 100% nie da się naturalnie;
2. co się popsuło, trzeba naprawić a jedynym sposobem na to, jak - jest obserwacja, notowanie i metoda prób i błędów. No i konsekwencja, bo pewnie gdybym raz kołysała a raz śpiewała to nic by z tego nie wyszło...

#2. Wolność to drugi postulat Montessori.

W pierwszym podanym cytacie pisząc o "swobodzie" Montessori pisała tu o niemowlakach, dzieciach kilkumiesięcznych, a jej słowa odnosiły się m.in. do historycznej już praktyki wiązania dzieci, np. nóżek - żeby rosły prosto oraz w kontekście swobody ruchów dziecka w zamian wpakowywania go w niewygodne ubranka... Ten etap przynajmniej nasza cywilizacja ma za sobą... Jako ciekawostkę polecam książkę fantastycznej pani profesor - można dowiedzieć się tu rzeczy i strasznych ;) i ciekawych:


#3. Niezależność to trzeci postulat Montessori.

"Dziecko odkrywa, że wszystko, czego pragnie występuje w postaci zabawek lub lalek. Bogate, atrakcyjne środowisko, pełne kształtów, nie zostało stworzone dla niego, podczas gdy lalki - one mają domy, z salonami, kuchniami i szafami - to wszystko, co posiada dorosły, zostało przekształcone do postaci miniaturowej, dla lalki. Tymczasem dziecko nie może żyć z tymi przedmiotami - może się nimi tylko bawić. Świat został mu ofiarowany niczym żart, jako że nikt do tej pory nie uznał je za żyjącego człowieka. Odkrywa, że społeczeństwo przygotowało mu ironiczne przyjęcie.
Dziecko naprawdę stara się żyć wśród tych wszystkich otaczających je przedmiotów. Chciałoby samodzielnie korzystać z umywalki, ubierać się, czesać włosy na prawdziwej głowie, naprawdę zamiatać podłogi; (...) musi nie tylko postępować jak dorosły, tak naprawdę musi on dorosłego stworzyć."
 M. M., "The Mother and the Child"

Nie ma zatem mowy o niezależności, gdy o wszystko trzeba prosić. Stąd propozycja, by łóżko było możliwie najniżej podłogi, by dziecko mogło na nie wejść, gdy ma na to ochotę i z niego wstać, gdy jest wypoczęte.

Nie wiem, jakie są Wasze doświadczenia, ale moje pewnego dnia były takie:
- kupiłam niskie łóżko
- zapewniłam kocyk i podusię na potrzeby dziecka
- ...i czekałam sobie jak cielaczek kiedy moje dziecię pójdzie spać a ono leżało na podłodze OBOK łóżka, ŚPIĄCE i wyjące do księżyca, ŻE CHCE SPAĆ, choć nic ale to nic nie stało na przeszkodzie, żeby to zrobić... Po jakimś czasie mało brakowało do tego, żebym to ja zaczęła wyć...

Z czasem dopiero doszłam do tego, że nie wystarczy po prostu "nie przeszkadzać", by dziecko w naturalny sposób mogło usypiać - z tego oczywistego względu, że moje dziecię już jakiś czas żyje w naszym otoczeniu i przeszkody, jakie napotkał, zdążyły odcisnąć już na nim swój ślad. Przyglądanie się i czekanie nie zawsze wystarczy. Czasem trzeba pomóc wrócić do natury, ponownie pomóc rozpoznawać jej głos. Tak więc - w aktywny sposób - uczyłam synka, że:

- gdy trzemy oczka to jesteśmy zmęczeni (natura),
- gdy wieczorem się kąpiemy to potem bajeczka - piosenka - i sen (cywilizacja)
- gdy ziewamy raz po raz to jesteśmy zmęczeni (natura)
- gdy wracamy ze spaceru porannego i zakupów (tak było swego czasu u nas) to idziemy spać (cywilizacja)
i tak dalej i tak dalej... Bardzo pomogły nam tu różne rytuały rutynowo wykonywane każdego dnia, ponieważ one tworzyły zasadę "gdy"- dzięki temu było łatwiej maluchom połapać się w świecie.

A tak na nawiasie tych potrzeb snu, zasad tego, co należy i co nie należy, co naturalne i co nie, warto przede wszystkim pamiętać o podstawowej zasadzie Montessori:

#4 FOLLOW THE CHILD

o czym pisze sama Montessori zresztą :D

Maria Montessori mówiła bowiem o śnie także w kontekście omawiania faz wrażliwości na określone bodźce. W "The Child Training" pisała o dwóch rodzajach wrażliwości na porządek:
1. odnoszącej się do porządku zewnętrznego, rzeczy dziejących się wokoło;
2. odnoszącej się do wyczucia porządku wewnętrznego, które umożliwia mu orientację poszczególnych części ciała w przestrzeni oraz ruchów ciała:

"Dziecko, o którym mowa nie miało jeszcze roku i pół. Rodzina dopiero co wróciła z długiej podróży. Każdy z nich myślał, że podróż okaże się zbyt męcząca dla tak małego dziecka. Jednak, jak mówili, okazało się wręcz przeciwnie, wszystko przebiegało wręcz idealnie; spędzili noc w spaniałych hotelach, zamawiając wcześniej pokoje i dbając o to, by łóżeczko dziecka i odpowiednie posiłki zostały mu zapewnione. Po powrocie w domu czekały na nich wygodnie umeblowane pokoje, w których dziecko spało wraz z mamą w dużym łóżku, jako że w domu nie było dziecięcego łóżeczka. Dziecko zachorowało. Pierwszymi symptomami choroby były nieprzespane noce i problemy żołądkowe; dziecko musiało być kołysane w górę i w dół, a jego płacz wiązano z bólami brzucha. Zawołano lekarzy. (...)
Wzięłam dwa krzesła. Umieściłam je obok siebie tak, by utworzyły łóżeczko, zamykając przestrzeń wokół dziecka. Wewnątrz umieściłam prześcieradła i koce. Bez słowa przesunęłam je w kierunku leżącego dziecka. Ono spojrzało na nie i przestało płakać, turlało się w tą i z powrotem, dopóki nie dotknęło brzegu łóżka, a potem wturlało się do łóżeczka, które zaimprowizowałam dla niego powtarzając słowo "łóżko... łóżko... łóżko...". Dziecko niemal natychmiast w nim zasnęło, a jego zdenerwowanie i niepokój odeszły.
Najwyraźniej dziecko było w fazie wrażliwości na kontakt z małym łóżkiem, w którym czuło się mocno otulone, i w którym jego kończyny opierały się o brzegi łóżeczka. Najwyraźniej dużo łóżko nie dawało mu schronienia."
 M. M., "The Child Training"

To tak do przemyślenia, gdy coś idzie nie tak ;)

^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^

...in my (and only) interpretation of literature and reality is something like this:

Maria Montessori did not write any specific instructions on the "proper" way of putting baby to sleep. Instead, when discussing the topic, she used to put it within a wider context:

#1. "Let nature act on its own accord" is the main call of Maria Montessori.

"Hence we must let nature act on its own accord as freely as possible and the more a child is left free to develop, the sooner and the more perfectly will he attain his higher forms and functions.

 (...) reccomend great peace and comfort when he rests. The child (...) should be left lying quietly, not tossed up and down or rocked as many used to do, thinking they were amusing him."
 M. M., "The Mother and the Child"

A child does not need instructions on how to grow; we cannot tell him when he should feel sleepy, hungry or thirsty. From the very beginning he knows exactly how to breathe, see or speak... In a "natural"way he grows, learns the language, begins to walk... Montessori in "The Mother and the Child" writes that "everything" what is thought to be "natural" comes from the child, and the understanding of the word "natural" should be the same as "child-like". The man, born "natural" looses this virtue in the process of adaptation to the culture he lives in. Gradually, he becomes a product of civilization.

The need of sleep, as other human physiological needs such as hunger, is a "natural" feature of a man, controlled instinctually. Thus, any external "facilities" applied to a child in order to help him to "learn" to fulfill the need, in fact become an obstacle in this natural regulation of a living organism. If the rhythm of sleep-wake sequence is not disturbed by external factors, the child will know without "help" when he is sleepy and when is the time to wake up. So, if this is nature which directs the development of our child, our most important task is not to interfere.

"It is nature, it is creation, which directs all these things. When once we are convinced of this, there is born within us the principle of the necessity of not putting obstacles in the way of natural development, and nstead of so many different problems, such as what to do to develop character, intellect, and feelings, one problem only would present itself as the basis of all education - how to give the chld freedom. 
In this freedom there must be included principles analogous to those which science dictated for the forms and functions of the body during the perod of growth, a freedom in which the head, nose and ears became more beautiful (...)."
 M. M., "The Mother and the Child"

It is nature, not man, that should decide at what hour should the child go to sleep and how long should rest. Only then will he grow into a healthy, relaxed and happy adult, open to the challenges of the world.

Frankly speaking, I think there is no chance for a 100% "natural" sleep of the baby. No way, we must go out sometimes, even when the child is not ready for a trip (although we try to adjust our daily schedule of duties, the more members of the family, children especially, the more difficult and unrealitic it becomes). Sometimes the child is sleepy but have dfficulties in falling asleep. Sometimes we have guests at unexpected hour, sometimes we are unable to get home on time... All I can think of is that I can TRY to keep it as natural as possible. I can try to:

- make notes about the rhythm of sleep and adjust my plans to it, so that to provide "peace and comfort when he rests";

- make notes on the time and length of sleep of my child, in health and in sickness. It would allow me to come to certain conclusions and regularites - f.i., my A. really needs two hours of sleep per day. If he wakes up after an hour, I need to plan a peaceful activities such as reading books for an hour or so, otherwise the day turns into unbelievably looong one. Since I discovered that, I am happier :)

- sometimes, when my child is taken out of his natural sleep scheme, his behaviour - whining, crying - also becomes schematic. When my son whines in the morning, I know that it is enough for me to lay down next to him and he will fall asleep. When he can't go to a day nap, I need to rock him a little (yeah...  I know...).

So, there is my conclusion:

1. no chance for 100% natural sleep, from the very birth we are dipped into culture;
2. what has been spoiled, need to be fixed, and the only way to do that s - observation, making notes and trial&error method... and perseverance, of course, in our responses to what is going on...rocking the baby to sleep interlaced with singing must lead to nowhere but conflicts...

#2. Freedom is Montessori's second call.

In the first Montessori quote I cited here, when writing about the freedom (the child left free etc.) what she meant was the absence of any clothes that would prevent the child from movement and was a common practice in the past, such as tydying up children's legs so that they - according to the belief at that time - grow straght... This stage of understanding the child's growth belong to the past, at least in our countries... For those who are interested in this subject I'd recommend a great book of a fantastic professor, who really devoted herself to the research of the chldren's situation in the past - there are lots of really interesting and sometimes amazing facts described:


#3. Independence is Montessori's third call.

"The child finds all that he could wish for in the form pof toys or dolls. The rich, multiform attractive environment was not made for him, whereas dolls have houses, with sitting-rooms, kitchens, and closets - everything which the adult posseses is reproduced in miniature for the doll. The child, however, cannot actually live with all these things - he can only play with them. The world has been given to him as a joke, because as yet no one has admitted that he is a livng man. He finds that society has prepared an ironical reception for him.
 The child really tries to live with all the things that surround him. He would really like to use a washstand by hmself, to dress himself, actually to comb the hair on a livng head, really to sweep the floors;
 (...) he must not only act like a man, but he must actually form the man;"
 M. M., "The Mother and the Child"

There is no way to speak of any independence, as long as we have to ask for every single thing in ths world.  Hence, she mentons that the bed should be "the closest to floor", so that a child could freely walk onto it when he is tired and stand up after he wakes up.


I don't know if your experiences stay in accord with her observations, mine, however, were as follows:

- I bought a floor bed;
- provided a blanket and pillows for my son;
- ...and waited... and waited... and waited for him to go to sleep in it, while he was actually NEXT to it, sleepy, rolling all over the floor, whining and crying that he really needs some sleep.  I know patience s adviced in this stuation, so I waited. After several days I was myself a step from pulling my hair off... I learned then that simple waiting is not enough. My child has already adopted some of the culture he lived in and applied "unnatural" behaviour and expectances towards his sleep. What helped me to manage this situation was not mere "not disturb" but "provide help to understand the nature again". I actively started to show him that:


- when he rubs his eyes that means he is tired (nature);
- when he takes a bath in the evening, afterwards there is a book - a song - going to sleep (culture);
- when he yawns he is tired (nature);
- when we are back from our morning walk and shopping we go to sleep (when my son was an infant) (culture);
and so on... Rituals helped A LOT here, they've created a rule "when", a point to which I could refer when explaining things to my boy. It was easier for him to understand things.


By te way, speaking of the need of sleep, rules, what is and what is not important, what s natural, it is worth remembering that the crucial, most important rule of Montessori approach is to:

#4 FOLLOW THE CHILD

Maria Montessori discussed sleep issue also in the context of sensitive periods. In "The Child Training" she mentioned two kinds of order that the child is sensitive for:

1. external order, in the surrounding environment - things, facts, events, people;
2. internal order (of the body), described as "inner orientation", which allows him for orientation of his body parts in the space and during the movement:
"The child in question was not yet a year and a half old. The family had just returned from a long journey. Every one thought that it had been far too exhausting for so young a child. But they said that, on the contrary, everything had gone off perfectly; they had passed the night in excellent hotels, engaging their rooms beforehand, and seeing to it that the baby’s cradle and proper food should be
ready. On their return they had taken comfortable furnished apartments, where the child slept with his mother in a large bed, there being no cradle in the house. The child fell ill; the first symptoms were restless nights and digestive trouble; he had to be carried up and down and his crying was attributed to stomach ache. Child specialists were called in. (...) 


I took two chairs. I placed them together so that they formed a kind of crib or cradle bed that the arms enclosed; inside it I arranged sheets and blankets. Without saying anything I moved it close up to the bed where the child lay. He looked at it, stopped crying, rolled over and over till he reached the edge of the bed, then let himself tumble into the cradle I had improvised for him repeating the word “bed… bed… bed”. He fell asleep there at once; nor was there any return of his agitation and distress.

Obviously the child was sensitive to the contact of a small bed in which he felt himself wrapped closely round and his limbs rested against the supporting sides. The big bed had seemed to him no shelter. Hence the upset in order, affecting his inner orientation (...)"

 M. M., "The Child Training"
I always try to keep the story in mind ;)

4 komentarze:

  1. Ja też interesuję się snem człowieka w dzieciństwie, polecam książkę "Zasypianie bez płaczu" Sears, na naszym blogu też mam garść przemyśleń na temat snu ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. moje posty w zakładce sen ;) Uwielbiam Twoje mądre "Montessoriańskie wywody" :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem pod wrażeniem. Bardzo fajny wpis.

    OdpowiedzUsuń