Materiał Montessori jest tak opracowany, by człowiek mógł wykonując działania matematyczne płynnie przejść z pracy opartej na konkrecie do abstraktu, czyli pracy opartej wyłącznie na myśleniu. Bywa jednak, że mały człowiek tak się zafiksuje na konkrecie, że ciężko mu zrobić ten pierwszy, a czasem drugi krok. Gdy dziecko zbyt długo liczy na palcach być może (i tylko być może) oznacza to, że to przejście jest dla niego zbyt trudne. Mój K. liczy na palcach. Dziwne, bo dodaje od ponad roku, ale liczy. Długo się głowiłam o co chodzi, kiedy nadszedł ten szczęśliwy dzień...
...NUDY. Ooogromnej. Nudzicie się czasem z dziećmi? Mi się zdarza, dosyć regularnie. Chyba też czasem z lenistwa gdy chciałoby się, by się coś działo, ale niekoniecznie ruszyłoby się palcem... ;) Fajne rzeczy potem powstają po tej nudzie, bardzo ją za to lubię.
Ostatnio nuda zajrzała nam w oczy, a mój 7-latek zajrzał na moje półki... "O, wąż! Robiłem go, fajny jest!" I w ten sposób sięgnęliśmy po konkret - grę w węża sumującego:
Wąż sumujący to ważny pośrednik między konkretnym a abstrakcyjnym dodawaniem. Uwielbiam to, w jaki sposób materiał Montessori przechodzi jeden w drugi, gdy to, co było, staje się częścią tego, co jest, prowadząc dziecko do tego, co będzie :) Fantastyczne!
Wąż jest "konkretnym" wstępem do materiału abstrakcyjnego, czyli do pamięciowego dodawania. Jest doświadczeniem sensorycznym i dlatego początkiem. Mega atrakcyjnym dla dziecka, ponieważ z jego punktu widzenia wąż to po prostu:
- w wężu wszystko jest nieprzewidywalne: nigdy nie wiadomo ile liczb i które liczby utworzą 10tkę, nic nie jest zaplanowane, wszystko "wychodzi" w praniu: to, coś jak rzut kostką, trudno przewidzieć, co się pojawi. I dlatego jest ciekawie;
- 10tki są tworzone wielokrotnie, na wiele sposobów, z rozmaitą powtarzalnością, nie zależną od dziecka;
- koraliki są małe, mniejsze niż paski tablicy dodawania, nie ma też cyferek, dziesiątki muszą tworzyć się w głowie. Pojawia się wyzwanie;
- nie wszystko trzeba brać na serio ;P - można tu także kombinować i np. wężowi zrobić czerwone oczy, takie jak tu (trochę rozsypane przy liczeniu :P):
Tak w wielkim skrócie, co to jest wąż sumujący: jest to gra, w której zadaniem jest ułożyć węża z kolorowych pereł (my potem zgadywaliśmy, ile tak "na oko" jest perełek w naszym wężu), po czym przeliczyć węża na dziesiątki i podliczyć dziesiątki = otrzymać sumę wszystkich perełek tworzących stwora.
Najfajniejszą rzeczą w zabawie dla K. było złapanie garści kolorowych pereł - 100% sensoryki ;) Potem zgadywanie: im więcej się bawiliśmy, tym trafniej oceniał swoją garść.
A potem przeliczanie. Do przeliczania zrobiłam z folii ochronnej na smartfony takie oto maleństwo, sprawdziło się:
Może właśnie dlatego ten "stary" wąż okazał się super zabawką dla chłopca-który-liczył-na-palcach. Okazało się, że mimo wcześniejszej pracy nie jest dla niego oczywiste, z których liczb może się składać takie 10. Wąż doskonale to przećwiczył, bo z dodatkiem radochy, pozytywnych emocji i poczucia że "gram" a nie "wykonuję pracę" - to bardzo podziałało wzmacniająco. Po jakimś czasie też K. patrzał na kolorowe perły i od razu mówił liczbę, bez przeliczania. Widać było, że główka pracuje i to nieświadomie, a w dodatku z chęcią.
Mamy też nowe odkrycia w grze!
1. wąż czarno-biały ma w sobie dwa trójkąty, ale tylko wtedy gdy trójkąt biały jest z boku, bo gdy tworzy czubek całości, tworzy się inna figura :)
2. "Mamo, tu jest dodawanie! Patrz to jest 5 i 1 czyli 6" - to eureka mojego synka, gdy w pewnym momencie zobaczył czarno-białą szóstkę.
Gra niby stara, a ciągle coś nowego ujawnia. :D
Wąż sumujący to ogromna, satysfakcjonująca powtarzalność działań, przy obecności "nigdy nie wiadomo, co się może trafić" co jest gwarancją dobrej zabawy. I zmniejszenia udziału palców w dodawaniu ;)
Po jakimś czasie zdecydowałam się pokazać K., jak może swoją pracę skontrolować, czyli sprawdzić, czy dobrze obliczył. Tego nie pamiętał i podobało mu się :)) Fajnie jest czasami zrobić krok w tył.
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
Working with concrete material that you can touch, smell, roll, count, stroke... is a great thing, even adults like it. I would love to experience one day how much is a million and how much does the richest man in Poland earn per year ;)
Montessori material is design to guide a child in his transition from working with hands-on activites to abstract thinking. Occasionally, however, I had a chance to observe children who could not make a step toward abstraction. F.e. when they constantly add using fingers despite the fact they do not need them and with a tiny effort could do it with ease without the fingers or any other tool. My K. does that. He has been adding for over a year now and still does it with fingers. For long I had no idea how can I help him, until the day came...
...of overwhealming BOREDOM. Are you sometimes bored at home with children? I do, I admit it. Most often, because I feel so lazy I don't want to put any effort in changing this for at least an hour, maybe more... :P What happens usually after these moments are the bursts of ideas and that s why I love them the most.
On that day my boy looked through the shelves: "Wow, a snake game! I've done that before, it's great!" and he brought it to the table :)
The addition snake game is an important activity that allows for transition from working on hands-on, concrete material to an abstract addition. Actually, I love the gradation of difficulty in Montessori material, when a step is a consequence of the previous one... The past becomes a part of the present - which leads the childs to the future... Fantastic!
The snake game is an introduction to abstract thinking, that is, to add in memory. It's fully sensorial experience and this is why it forms the beginning (although in some Montessori albums the snakes stands as the last addition activity, see the post at What Did We Do All Day blog.
tbc...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz